Dyskusja wikisłownikarza:Przybyszewscy1

Treść strony nie jest dostępna w innych językach.
Dodaj temat
Z Wikisłownika – wolnego słownika wielojęzycznego
Don't speak Polish? Post {{User pl-0}} on your user page or put it into your Babel box.

Witamy!
Cieszymy się, że udało Ci się do nas dołączyć! Na początek polecamy przydatne informacje:

Pamiętaj – zawsze możesz kogoś poprosić o pomoc. Chcąc skontaktować się z innym wikisłownikarzem, wpisuj się na stronę jego dyskusji – wtedy dana osoba otrzyma komunikat o wiadomości i z pewnością Ci odpowie. Możesz też porozmawiać z nami na żywo na serwerze Discorda (instrukcje w Wikipedii).

Mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!

P.S.Tekst o Przybyszewskim pasuje bardziej do Wikipedii niż do słownika. Musi on być zgodny z zasadami Wikipedii. W tej formie jest bardziej literacki niż encyklopedyczny. Oczywiście nie musisz się zrażać, wystarczy nad nim popracować. Paweł ze Szczecina 20:07, 5 maj 2006 (UTC)


Oto Twój tekst o Przybyszewskim. Możesz założyć swój brudnopis - Wikipedysta:Przybyszewscy1/Brudnopis i tam się nim zająć. Tekst usuwam z przestrzeni haseł, dlatego Ci go daję. Paweł ze Szczecina 20:09, 5 maj 2006 (UTC)

Zbigniew Przybyszewski – komandor porucznik Polskiej Marynarki Wojennej , we wrześniu 1939 roku dowódca XXXI Baterii cyplowej imienia H. Laskowskiego na Helu, najdłużej bronionego skrawka wolnej Polski. Pomimo tego , że jako oficer Marynarki Wojennej większość swojego dorosłego życia spędził w Gdyni, losy jego bardzo silnie związane są z Wielkopolską. Tam w położonym nad Gopłem majątku Giżewie urodził się i spędził dzieciństwo . Był ósmym z dziewięciorga dzieci Józefa i Heleny z Janiszewskich. Dom ,który stworzyli jego rodzice był jednym z tych, w którym milość do rodziny i Ojczyzny wyrażało się poprzez podejmowanie ciężkiej i pożytecznej pracy. Wczesne lata małego Zbyszka upływały wśród dyktowanych porami roku prac w znakomicie wówczas prosperującym gospodarstwie ojca , na chłopięcych wybrykach, beztroskich zabawach i samotnych wyprawach czółnem po wodach Gopła. Już we wczesnej młodości przejawiał żywe zainteresowanie pracą na morzu i za namową ojca w 1927 rozpoczął naukę w Oficerskiej Szkole Marynarki Wojennej w Toruniu . Jego przyjaciele z tamtych lat wspominają go jako człowieka prostolinijnego, twardego, o zdrowym spojrzeniu na świat i ludzi, którym chętnie służył konkretną pomocą. Po ukończeniu w 1930 roku Szkoły rozpoczęła się jego oficerska kariera , która stopniowo doprowadziła go do zdobycia sławy artylerzysty morskiego podczas służby w 1937 roku na kontrtorpedowcu „Burza” w charakterze I oficera artylerii. W następnym roku służył na ORP „Błyskawica”. Po otrzymaniu stopnia kapitana został mianowany dowódcą XXXI Baterii Artylerii Nadbrzeżnej na Helu. Fakt ten został przyjęty przez Dowódcę Rejonu z wielkim entuzjazmem i zadowoleniem – Zbyszko z Kruszwicy, jak go wówczas nazywano cieszył się już wtedy ogromnym szacunkiem i zaufaniem. Warto w tym miejscu po krótce wspomnieć czym dla Polskiej Marynarki Wojennej była Bateria Cyplowa : Od 1936 roku Dywizjon Artylerii Nadbrzeżnej na Helu stanowił podstawową część sił nowo utworzonego Rejonu Umocnionego Hel. Załoga Baterii składała się z pięciu oficerów i z około stu podoficerów i marynarzy, reprezentujących bardzo wysoki poziom wyszkolenia bojowego oraz wysokie morale, co całkowicie zostało sprawdzone podczas działań wojennych we wrześniu 1939 roku. Zatrzymajmy się teraz na chwilę przy prywatnym życiu Zbigniewa. W1935 roku w kościele garnizonowym w Gdyni ożenił się z Heleną Poważe, siostrą kolegi ze Szkoły Podchorążych, początkującą aktorką. Zamieszkali w eleganckiej willi w Gdyni, przy ulicy Ejsmonta. Tam przyszła na świat ich córka Danusia. Pani Helena pracowała w latach powojennych w Teatrze Lalki im. Marcinka, mieszczącym się w nieistniejącym dzisiaj budynku na rogu ulic św. Marcin i Piekary w Poznaniu. Nadszedł tragiczny wrzesień 1939. Sytuacja kapitana wyglądała następująco: przyszło mu kierować jednostką, na współdziałanie której będą liczyć niemal wszystkie oddziały lądowe i morskie z rejonu Zatoki Gdańskiej, natomiast jego własna pozycja była osamotniona i musiał liczyć na własne siły. Bohaterska walka trwała w dwóch etapach: od 1 do 25.IX, a następnie do 2.X . W pierwszym etapie należy wspomnieć zwycięskie pojedynki artyleryjskie z niszczycielami typu „Leberecht Maass”. W drugiej fazie zażarta strzelanina trwała do chwili, gdy „Schleswig-Holstein” trafiony polskimi pociskami zakrył się zasłoną dymną i zawrócił do Gdańska. Bohaterstwo Przybyszewskiego podczas obrony Helu przeszło do legendy . Polegało na tym , że będąc dowódcą kluczowego oddziału bojowego , przez cały czas trwania walk nie dopuścił do moralnego rozkładu podległych sobie pododdziałów .Marynarze Baterii wiedzieli o załamywaniu się frontów , o kapitulacji miast i tragedii poszczególnych dywizji , lecz sami do końca uważali się za niepokonanych, za odnoszących od początku wojny sukcesy . Konsekwentna obrona przeciwlotnicza , zwycięski pojedynek z niszczycielami , równorzędna , a momentami nawet przewyższająca skutecznością walka z dysponującymi ogromną siłą ognia pancernikami – oto niezaprzeczalne sukcesy marynarzy XXXI Baterii cyplowej , dowodzonej przez oficera , który swą postawą reprezentował w ich oczach coś więcej , niż tylko zwyczajną , pozbawianą wyobraźni odwagę . Kapitan Przybyszewski wykształcił w tych ludziach pojęcie , pozwalające zrozumieć ów niewytłumaczalny sens walki na śmierć i życie . Nadeszła kapitulacja: ,, 2.X wpłynęły do portu okręty niemieckie , załoga przed odmarszem do niewoli odśpiewała hymn narodowy ” – notował kpt. Przybyszewski . Z relacji porucznika Pawlikowskiego  : ,, Wkrótce nadjechali samochodami niemieccy oficerowie , wysiedli , zbliżyli się do dowódcy , oficer niemiecki zasalutował i wyjął papierośnicę częstując kapitana papierosem , ten jednak energicznie odmówił co nam się bardzo podobało. Niemiec zakomenderował z pruską butą – zdać broń! Wtedy kpt. Przybyszewski pobladł i z zaciśniętymi wargami wyszedł z szeregu. Niewprawnie manewrując jedyną zdrową ręką odpiął kordzik. Niemiec wyciągną po niego rękę ale ranny podszedł do nadbrzeża i z rozmachem cisnął broń w morze” Podczas wojny kapitan przebywał w obozie jenieckim w Woldenbergu. Po wyzwoleniu, w kwietniu 1945 powrócił do kraju i zgłosił się do służby w Marynarce Wojennej. Przyjęty został do służby czynnej i od sierpnia tego roku służył w Pułku Morskim, a następnie od września 1945 , przez okres blisko roku był dowódcą kompanii szkolnej w Szkole Specjalistów Morskich na Oksywiu .5 wrzesień 1945 otrzymał awans do stopnia komandora podporucznika . W lipcu 1946 mianowano go dowódcą Dywizjonu Ścigaczy , a od pażdziernika dowódcą nowosformowanego 31 Dywizjonu Arttlerii Nadbrzeżnej w Redłowie . Na stanowisku tym przebywał do połowy 1949 r. kiedy to już w stopniu komandora porucznika , mianowano go szefwm Służby Artyleryjskiej w Dowództwie Marynarki Wojennej w Gdyni . Latem 1950 awansował na stanowisko zastępcy szefa Wydziału Marynarki Wojennej przy Szabie Generalnym WP . Od tej chwili rozpoczęły się tragiczne losy naszego bohatera . 16.IX 1950 zastał aresztowany jako pierwszy z ,, siedmiu ”oficerów Marynarki Wojennej ; w następnej kolejności aresztowano dowódcę Floty kmdr S. Mieszkowskiego , kmdr por R.Kasperskiego , kmdr ppor. W Krzywca , kmdr J.Staniewicza , kmdr K. Krzaszawskiego i kmdr M. Wojcieszka . Zarzuty postawione ,,siedmiu ” opierały się na sfingowanej tezie o rzekomej ich współpracy z obcym wywiadem .Nieludzkie , polegające na stosowaniu wymyślnych tortur fizycznych i psychicznych ,,śledztwo” wobec kmdr Przybyszewskiego trwało ponad dwa lata i zakończyło się wyrokiem skazującym na karę śmierci . Wyrok wykonano wdniu 16 12. 1952. W roku 1956 wyrok został uchylony a Przybyszewskiego i pozostałych skazanych zrehabilitowano. Anemiczne reperkusje procesu komandorów można było sporadycznie spotkać w doniesieniach prasowych. Jak dowiadujemy się z książki Z. Taranienki ,, Nasze Termopile ” na znajdującej się na warszawskim Służewie ,cmentarzu przy parafii św. Katarzyny znajduje się bezimienna mogiła więźniów politycznych traconych na Rakowieckiej . Tam najprawdopodobniej znajdują się szczątki Zbigniwa Przybyszewskiego . Bodaj najboleśniejszy aspekt tej sprawy to to ,że bohaterowie walczący za Polskę nie mają swych grobów . W kaplicy klasztoru oo. Franciszkanów w Gdyni od lat znajduje się ufundowana przez rodzinę tablica ku czci komandora . Jej treść brzmi ,, Świętej pamięci Zbigniew Przybyszewski , komandor porucznik ,bohaterski obrońca Helu stracony niewinnie w 1952 ”.